DOROTA – Ojciec Lyrics

 

Ojciec Lyrics by DOROTA

 

Widzę obrazki jak palisz marsy
Patrzysz na parking przez firanki, czy auto stoi
Taki wielki, wszechmocny
Dziś mały i blady jak papier
Wyczerpany brzegu pościeli się jak tonący brzytwy łapiesz
Ale i tak
Toniesz, tato
To już lato

[Refren}
Ale jakby raczej koniec zimy
Usta masz sine jak luty w Gdyni
Patrzę jak twój statek już czeka, już czas, tato
Bo to już jakby raczej koniec zimy
Mówię “zostań jeszcze chwilę”, ale ty już puszczasz liny
Pamiętam jak lubiłeś las i lubiłeś się śmiać

W szpitalu z każdą chemią twoje oczy patrzą coraz dalej
Przez ścianę i firanę, choć Megane już dawno sprzedane
Tata, co między nami poszło nie tak?
Że krzyczałeś i nas biłeś tak, żeby bolało
Mam ci za złe, za skórę mi zalałeś, trzymam na zawsze
Te wszystkie dane dna, w DNA
Nieważne, tato

[Refren}
Bo to już jakby raczej koniec zimy
Usta masz sine jak Bałtyk, jak luty w Gdyni
Patrzę jak twój statek już czeka, już czas, tato
Bo to już jakby raczej koniec zimy
Mówię “zostań jeszcze chwilę”, ale ty już puszczasz liny
Pamiętam jak lubiłeś las i lubiłeś się śmiać, tato
Bo to już jakby raczej koniec zimy
Usta masz sine jak luty w Gdyni
Patrzę jak twój statek znika wśród fal, tato

Bo to już jakby raczej koniec zimy
Mówię “zostań jeszcze chwilę”, ale nie mam siły
Wiem, że właśnie się widzimy ostatni raz (tato)